Jeszcze do niedawna Internet stanowił pewien luksus, dopiero od kilku lat nie jest tylko godziną czasu liczoną za złotówkę, a nieodłącznym składnikiem działania urządzeń, niczym druga, mistyczna forma energii elektrycznej. Jesteśmy do niego tak przyzwyczajeni, że pewne czynności wymagające go są aż nazbyt oczywiste, jak włączenie światła w ciemnym pokoju. Prosto rzecz ujmując, nikt z nas nie zastanawia się nad tym, ile to daje, podczas gdy dwieście lat temu, taka funkcja byłaby prawie magiczna.
Co ciekawe, podobnie rzecz zaczyna się mieć z płatnościami internetowymi. Jeszcze do niedawna rzecz enigmatyczna, wyewoluowała szybko w prosty sposób błyskawicznego zrobienia zakupów. Jesteśmy prawie w latach dwudziestych XXI wieku i żadnym problemem jest przekazać swoje ciężko zarobione pieniądze maleńkiej firmie w Azji by zyskać pociągający strój naszej postaci w mobilnej grze na naszym telefonie komórkowym. Podczas gdy 10 lat temu zrobienie tego samego z całkiem sporą niemiecką firmą i ich popularnym dziełem gdzie nie było widać nieba było o tyle trudniejsze, że działali prywatni pośrednicy, którzy robili mniej więcej tyle co teraz. Mieli kartę płatniczą i umieli z niej za kogoś skorzystać. Brzmi jak fantastyka? Dzisiaj być może, ale dzisiaj wspomniane przed chwilą telefony mają lepsze parametry niż tamtejsze komputery.
Gdzie długi proces zastępuje nam wyrobiony odruch, zaczyna się jednak pojawiać poważny problem. Co ze świadomością naszych czynności? Nikt, zapalając światło w pokoju, nie zastanawia się czy jego decyzja spali żarówkę. Nie dzieje się tak nawet dlatego, że to nieprawdopodobne. Proces umyka naszej świadomości, kryjąc się wśród takich odruchów jak naprzemienne stawianie nóg.
Podobnie może być z płatnościami błyskawicznymi, czego jestem doskonałym przykładem. Kupując przez Internet mam swoje wyrobione odruchy. Wyciągam kartę, niczym banknoty w sklepie. Klikam w zapamiętany paczkomat. Za dwa dni będę mieć do odbioru pod domem. Proste jak światło w salonie, jak włącznik laptopa.
Należy zauważyć jak wiele prostych szczegółów może mi umknąć, a przecież nie chodzi o pękniętą żarówkę, tylko spore środki na życie albo oszczędności z dwóch miesięcy.
- Komu płacę? Czy mogę mu zaufać?
- Kto pośredniczy moim płatnościom?
- Jaką mam gwarancję na wypadek złych danych, utraty połączenia w trakcie i tym podobnych wydarzeń?
- Czy kwota zgadza się z tym co widziałem w witrynie sklepu?
Te kwestie nazbyt łatwo przeoczyć. Jeśli jesteśmy na zaufanym terenie, na przykład na witrynie PKP Intercity czy sklepu, który regularnie dowozi nam akcesoria wędkarskie i mamy tam już zniżkę stałego klienta, jasne możemy sobie odpuścić. W innych przypadkach musimy być jednak czujni. Istnieją witryny potrafiące podszywać się pod sklepy i wyłudzać cenne dane. Sprzedawca może nas naciągać,
Następnym razem będąc w trakcie płatności, dowolnej, przystańmy na chwilę. Gdzie jesteś, komu płacisz? Widzisz logo znanego pośrednika, jak Dotpay, czy kogoś całkowicie innego? Może nie ma takiego loga? Zawsze warto zadbać nie tylko o największą wygodę, ale także największe bezpieczeństwo. Dobry pośrednik to zwykle klucz, gdyż może pomóc z błędami jakie sami popełniamy, czy wynikające z niekompetencji sprzedającego. Znacznie gorzej, gdy jesteśmy pozostawieni sami sobie.
Autor
Justyna Stankiewicz
Pracuję w branży e-commerce. Zajmuję się reklamą oraz kreowaniem wizerunku marki sklepu internetowego. Sklepy internetowe to przyszłość, powstaje ich coraz więcej i więcej.
Polecamy
Najnowsze
Wniosek o upadłość gospodarczą
Sam fakt zaistnienia niewypłacalności przedsiębiorcy nie jest jednoznaczny z jego upadłością. Orzeczenie w tej sprawie zależy od decyzji sądu... [...]